Częstym błędem pracodawców przy przechodzeniu na elastyczne formy zatrudnienia jest zapominanie lub marginalizowanie kwestii związanej z przejściem praw autorskich do utworów stworzonych przez byłych pracowników, a aktualnych zleceniobiorców (wykonawców czy partnerów biznesowych). Może to wynikać z faktu, że w ramach stosunku prawno-pracowniczego wielu pracodawców w ogóle nie wprowadza do umów o pracę postanowień związanych z prawem autorskim, albowiem sama ustawa o prawie autorskim ich w pewnym stopniu w tym zakresie „wyręcza”. Ustawa przewiduje bowiem szczególne zasady przechodzenia na pracodawcę majątkowych praw autorskich do utworów stworzonych przez pracowników.
Zgodnie z art. 12 u.p.a. pracodawca z chwilą przyjęcia utworu wykonanego przez pracownika w ramach wykonywania obowiązków wynikających ze stosunku pracy, nabywa autorskie prawa majątkowe do takiego utworu, w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron. Samo przyjęcie utworu nie wymaga żadnej szczególnej formy, procedura przyjęcia nie musi być więc sformalizowana. Nadto zgodnie z art. 13 u.p.a. istnieje domniemanie przyjęcia utworu przez pracodawcę, w przypadku gdy po dostarczeniu mu utworu przez pracownika pozostanie on bierny przez 6 miesięcy (nie będzie domagał się zmian w utworze lub nie odrzuci utworu). W przypadku programów komputerowych ustawa idzie nawet nieco dalej wskazując, że autorskie prawa majątkowe do programu komputerowego stworzonego przez pracownika w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy przysługują pracodawcy (art. 74 § 3 u.p.a.), zatem nie dochodzi w tym wypadku nawet do przejścia autorskich praw majątkowych, tylko w sposób pierwotny powstają one od razu na rzecz pracodawcy, już w momencie stworzenia programu przez pracownika.
Opisana powyżej konstrukcja daje zatem pracodawcy dość szeroko zakrojone zabezpieczenie w zakresie majątkowych praw autorskich do utworów wykonanych przez pracowników. Oczywiście istnieje możliwość doprecyzowania czy zmiany ustawowych zasad w drodze umowy z pracownikiem, aby interesy pracodawcy były jeszcze lepiej chronione. W szczególności dotyczy to autorskich praw osobistych, co do których nie ma odrębnych regulacji dotyczących utworów pracowniczych, a więc które – w braku odmiennej regulacji umownej – będą mogły być realizowane przez samego pracownika jako autora, bez względu na to, że autorskie prawa majątkowe przysługują pracodawcy. Może to stanowić spore utrudnienie praktyczne.
Takiej uprzywilejowanej sytuacji, jaką przewiduje ustawa przy stosunku prawno-pracowniczym, nie przewidziano jednak dla podmiotu zatrudniającego na podstawie umów cywilnoprawnych czy współpracy B2B. Optymalizując zatem formę zatrudnienia pracowników warto zwrócić szczególną uwagę na kwestie związane z prawem autorskim, aby uniknąć niepotrzebnego ryzyka. W tej analizie pomocny będzie dobry prawnik.
Zgodnie z zasadami ogólnymi, które będą miały zastosowanie przy umowie zlecenia, umowie o dzieło czy współpracy B2B (niezależnie czy stałej czy jednorazowej), do przejścia majątkowych praw autorskich na podmiot zatrudniający może dojść wyłącznie w drodze umowy i to umowy zawartej na piśmie (pod rygorem nieważności). Z tego względu w pierwszej kolejności należy ustalić czy pracownik przechodzący na elastyczną formę zatrudnienia tworzy w ramach swoich obowiązków utwory w rozumieniu prawa autorskiego (np. artykuły prasowe, utwory muzyczne, raporty, analizy, fotografie, programy komputerowe, grafiki, projekty architektoniczne czy projekty tzw. sztuki użytkowej i wiele, wiele innych). Jeżeli tak jest, to nowa umowa powinna:
- wskazywać jakiego rodzaju utwory będą wytwarzane w ramach jej realizacji i określać ich cechy,
- określać pola eksploatacji, tj. zakres wykorzystania utworu przez pracodawcę,
- określać wysokość wynagrodzenia lub sposób jego ustalenia, a także precyzować, że wynagrodzenie obejmuje wszystkie wskazane w umowie pola eksploatacji,
- wskazywać czy utwór może być wykorzystywany w całości czy również w części,
- zezwalać pracodawcy na dokonywanie zmian w utworze i na korzystanie z praw zależnych do dokonanego opracowania,
- wskazywać termin czy terminy przekazywania utworów, a także sposób ich przekazywania,
- określać zasady wykonywania praw osobistych do utworu,
- opisywać zasady zgłaszania poprawek do utworu,
- określać zasady odpowiedzialności za wady utworu.
Powyższe wyliczenie jest oczywiście wyliczeniem przykładowym, ale obejmuje zasadnicze elementy, których brak w umowie może narazić pracodawcę na spore ryzyko. Przykładowo brak określenia pól eksploatacji w umowie może skutkować oceną, że zawarta umowa w zakresie, w jakim dotyczy przeniesienia praw autorskich jest po prostu nieważna. To z kolei może oznaczać dla podmiotu zatrudniającego dalsze kłopoty. Nieważność umowy oznacza bowiem, że majątkowe prawa autorskie do utworu nie przeszły na pracodawcę, a tym samym, że nie jest on uprawniony do korzystania z utworu, do jego rozpowszechniania czy też udzielania licencji na korzystanie z tego utworu. To pociąga za sobą kolejne konsekwencje w postaci roszczeń, z którymi autor może wystąpić przeciwko pracodawcy w związku z naruszeniem jego majątkowych praw autorskich. Tu wchodzi w grę roszczenie o zaniechanie naruszeń, usunięcie skutków naruszeń, odszkodowanie czy wydanie korzyści uzyskanych z eksploatacji utworu. Nadto kontrahenci pracodawcy, z którymi zawarł on umowy dotyczące np. korzystania z utworu, do którego de facto nie przysługują pracodawcy żadne prawa, mogą także wystąpić ze swoimi roszczeniami. Koszty mogą się więc mnożyć lawinowo.
Brak wskazania w umowie, że wynagrodzenie obejmuje przeniesienie majątkowych praw autorskich na wszystkich wskazanych w umowie polach eksploatacji może prowadzić do wniosku, że wynagrodzenie dotyczy wyłącznie stworzenia utworu. Były pracownik, a obecny zleceniobiorca czy wykonawca będzie mógł więc domagać się dodatkowego wynagrodzenia za przeniesienie majątkowych praw autorskich do stworzonego utworu. W takim przypadku zamiast obniżenia kosztów zatrudnienia, pracodawca osiągnie skutek wręcz przeciwny – narazi się na poniesienie znacznie większych, niespodziewanych kosztów całego procesu, który z założenia miał być optymalizacją.
Takich pułapek czyha więcej. Warto więc już na etapie zawierania umowy zaangażować dobrą kancelarię prawną, aby należycie zabezpieczyć własne interesy.
Kancelaria prawna Aleksandra Przybylska-Fąfara
kancelaria-apf.pl